sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 7

Rose


Obudziłam się na podłodze w Pokoju Wspólnym Slytherinu. Pierwszym co poczułam, było coś twardego leżącego pod moim ciałem.
Jak ja w ogóle mogłam tu zasnąć?-myślałam.
 Podniosłam się na na łokciach, tak że mój brzuch uniósł się do góry. Natychmiast moją głowę przeszył ból. Tak, jakby to że się poruszyłam, było powodem do migreny.
 Spojrzałam pod siebie. 
But.
Trampek.
Ugh.
Śmierdzący
Zerwałam się trochę niezdarnie na równe nogi, a to co zobaczyłam wokół siebie, odebrało mi dech w piersiach.
Pomieszczenie było spustoszałe. Wszędzie walały się butelki, papierki, gdzieniegdzie nawet odłamki szkła. A wśród tego wszystkiego leżała grupa uczniów. Ogromną ulgę przyniosła mi świadomość, że znajdują się daleko od niebezpiecznych przedmiotów wokół nich.
Spojrzałam na twarz chłopaka pochrapującego najbliżej mnie.
Malfoy.
To znaczy, że on także przyczynił się do tego chaosu. Zastanawiałam się, czy upił się czy  był zmęczony.
Wiedziałam, że ja zmieniłam się na ten jeden wieczór, ale nie pamiętałam wyraźnie szczegółów. Właśnie dlatego nie lubiłam chodzić na takie zabawy. Nie miałam ochoty się śmiać, na myśl, że moje działania nie były poukładane w mojej głowie.
Chyba nie zrobiłam nic zdrożnego, skoro nie obudziłam się w łóżku obcego chłopaka
 albo w miejscu, którego nie znałam.
Chciałam się odwrócić i odejść, pójść się odświeżyć do siebie; poczuć strumień zimnej wody obmywający moje ciało.
Wtedy usłyszałam, że blondyn coś mamrocze.
-..Wło..Wo..wody.
Spojrzałam się na niego raczej mało przyjemnie, ale on tego nie zauważył.
Podeszłam do stolika przy ścianie, pomalowanej na szmaragdowo i po odnalezieniu szklanki, która sprawiała wrażenie czystej, nalałam do niej trochę wody.
Podałam ją chłopakowi, który praktycznie wyrwał mi ją z rąk.
- Która godzina?- spytał, zachrypniętym głosem.
Zdziwiłam się, że wcześniej o tym nie pomyślałam. Spojrzałam się na zegarek na moim nadgarstku.
Śniadanie zaczynało się o 7 i kończyło za piętnaście ósma.
Z przerażeniem zauważyłam, że posiłek właśnie dobiegł końca.
- Musimy coś zrobić! Obudzić ich! Został tylko kwadrans do lekcji...Na Merlina, pierwszą mam transmutację z tobą!- zaczęłam w panice, miotać się po pomieszczeniu, mimo, że czułam się, jakbym miała ze chwilę zwymiotować.
Miałam nadzieję, że podaruję sobie tej przyjemności.
Scorpius zaszedł mnie od tyłu i złapał za nadgarstki.
- Uspokój się.- mruknął mi do ucha.
Puścił mnie i skierował się do tego samego mebla, co ja wcześniej i wziął pełną butelkę wody. Odkręcił ją i delikatnie polał każdego ucznia, leżącego na podłodze.
 Podczas, gdy oni powoli się przebudzali i uświadamiali sobie, że mają niewiele czasu do lekcji, Malfoy pociągnął mnie po schodach, do jego dormitorium.
Posadził mnie na jednym z łóżek, zapewne należącym do niego.
Otworzył swój kufer i wyjął z niego dwie koszule, z których jedną rzucił w moją stronę.
- Dzięki. Będzie za duża, ale zawsze mogę ją zmniejszyć.- powiedziałam, patrząc na ubranie.
Wtedy zdałam sobie z czegoś sprawę.
- Tyle, że nie mam różdżki. No i muszę coś przetransmutować na spodnie lub spódnice.
Rzucił mi przelotne spojrzenie, gdy wiązał zielony krawat.
- I wole nie wiedzieć co mam na głowie.- dodałam.
Zgarnął plecak z podłogi i wyszedł z pokoju, a ja podążyłam za nim.
Bezceremonialnie wszedł do dormitorium dziewczyn. Przed naszymi oczami ukazała się Evie, która wiązała swoje buty na obcasie.
- Czego chcecie?
- Rose potrzebuje spódnicy
Ślizgonka westchnęła i rzuciła w moją stronę ubranie, którego prawie bym nie złapała.
- Muszę się przebrać- zmierzyłam wzrokiem Malfoya.
On na widok mojej miny tylko parsknął i razem z Nott postanowili poczekać za drzwiami.
Pośpiesznie zmieniłam ciuchy. Koszula Scorpiusa sięgała mi do połowy ud i zaczęłam zastanawiać się, czy jej też nie mogłabym pożyczyć od Evie. Kiedy zobaczyłam się w lustrze stwierdziłam, że zakrywa prawie całą spódnicę. Mcgonnagal z pewnością będzie w niebo wzięta.
Nie wiedziałam czemu, jako dyrektorka wciąż nauczała tego przedmiotu. Może to miłość do nauki? Bo nie sądzę, że do uczniów.
- Rose! Mamy niecałe 5 minut, by dostać się do klasy!- usłyszałam jęk brunetki, więc nie wiele się zastanawiając wzięłam pierwszą lepszą szczotkę leżącą na wierzchu i uczesałam się.
Następnie wyszłam i we trójkę pobiegliśmy ku sali.
Zjawiliśmy się tam tuż po przybyciu profesor.
Zmierzyła nas surowym wzrokiem, a szczególnie mnie.
- Każdy z was traci po 10 punktów za spóźnienie. -rzekła, odwracając się plecami do klasy.
Zajęłam wolne miejsce obok Chloe, która co chwile ziewała ze zmęczenia.
- I panno Weasley, minus 5 punktów za ubiór.
Przygryzłam wargę. Mogło być gorzej. To tylko 15 punktów. Slytherin stracił ich 20. Swoją drogą niewiele więcej, a to kara dla ich dwójki. Ja jedna prawie im dorównałam.
Nauczycielka zaczęła swój wykład, a ja usilnie próbowałam jej słuchać. Nawet nie miałam książek, czego ku mojej wielkiej radości nie zauważyła.
Kiedy lekcja się skończyła i wyszłyśmy z sali, zaczęłam wypytywać moją przyjaciółkę o wrażenia z poprzedniego wieczoru.
- Tańczyłam z Alem.
- Widziałam.- odpowiedziałam szczerząc się do niej.- I jak?
Blondynka schowała kosmyk włosów za ucho i lekko się zarumieniła.
- Świetnie. Potem wyszliśmy na błonia. Zaczęło padać. Goniliśmy się, a potem padliśmy na trawę. Długo rozmawialiśmy...
Stwierdziłam, że wolę jej przeżycia niż swoje, których właściwie nie pamiętałam.
Tak, trawa plus deszcz plus mój kuzyn to o wiele lepsze połączenie od zimnej podłogi, bałaganu, Malfoya i Zabiniego.
- Muszę iść na górę przebrać się, pomalować i wziąć torbę. Wiem, że nie mówisz mi tego, ale mam okropne wory pod oczami. Nigdy więcej imprez w poniedziałki.
Miałam dość tego biegania po schodach. Jedynym plusem było spalanie kalorii.
Zaraz jakich kalorii? Ja nic nie jadłam!
Od razu zaburczało mi w brzuchu. Odnalazłam batonika na dnie kufra i szybko go zjadłam.
- Jeszcze tylko parę lekcji i pójdę spać.- pomyślałam, żeby się pocieszyć, ale wcale nie zabrzmiało to tak pozytywnie, jakbym chciała.
                                                                               Scorpius

Kiedy wszystkie zajęcia się skończyły poszedłem z Evie do biblioteki. Pragnąłem się dowiedzieć,
co właściwie działo się na imprezie. Zatrzymałem się przy fakcie, że Lily Potter prowadza się z Puckeyem,
- Wiedziałaś o tym?- zapytałem przyjaciółki, a tamta pokiwała przecząco głowom.
- Dzisiaj wydają się być nierozłączni.
Widziałem, że Evie bawi się rogiem kartki zeszytu. Coś ją dręczyło. Dobrze znałem ten tik. Tak, jak ona wiedziała, że splatam przed sobą palce, gdy kłamie.
- Nie mów, że wciąż przejmujesz się tym draniem. Nie był ciebie wart, Evie.
Utkwiła gdzieś daleko za moją głową swoje smutne spojrzenie, a ja zastanawiałem się o czym myślała.
Puckey umówił się z nią na bal, który odbywał się podczas Turnieju Trójmagicznego. Niestety kompletnie o tym zapomniał i zaprosił inną, blondynkę bardziej popularną, bardziej towarzyską...
Po tym wszystkim przepraszał ją setki razy, aż w końcu mu wybaczyła. Powiedział, że lubi ją, ale nie tak jak tamtą dziewczynę i że mogą się zaprzyjaźnić.
Świetnie się dogadywali przez jakiś czas, miała w nim wsparcie i spędzała z nim mnóstwo czasu.
Dawała mu wskazówki, co do Quiditcha. Kiedy wygrał, w euforii pocałował ją.
Ten nieprzemyślany gest, sprawił, że ona poczuła do niego coś więcej.
Próbowali być razem, ale to nie wychodziło.
Byli zbyt różni. On uwielbiał być w centrum uwagi, nie lubił zobowiązań, nie przywiązywał wagi do nauki.
Ona lubiła czasem pobyć sama, potrzebowała kogoś kto się o nią zatroszczy, miała świetne oceny.
Dużo się kłócili.
Jej cierpliwość skończyła się, gdy zobaczyła, jak Puckey całuje się z tamtą dziewczyną, dla której ją wystawił.
W jego dormitorium. Siedziała na jego kolanach.
Evie wybiegła z dormitorium; oczywiście on podążył za nią. Szarpali się, a on ją uderzył.
Byłem okropnie zły, gdy to tym usłyszałem. Nie pozwoliła mi nic z tym zrobić. Tylko powiedziałem mu, że źle skończy, jeśli jeszcze raz się do niej zbliży.
Teraz najwidoczniej miał inny obiekt zainteresowań.
Lily. 
Było mi jej żal.
Wolałem nie myśleć, jak zareagowałaby Rose gdyby wiedziała więcej o tym chłopaku.
Al co nieco wiedział na ten temat. To prawda; nie tyle co ja.
Zdawał sobie sprawę, że Puckey nie traktuje dziewczyn tak jak powinien.
Czekałem tylko, aż mnie znajdzie i zacznie go przy mnie wyzywać.
Może dlatego wybrałem bibliotekę.Kurz unosił się w powietrzu jak osłona przed głośnym światem. Jedynymi słowami, które nie były szeptem były te zapisane na stronicach starych ksiąg czarodziei.
Westchnąłem i wróciłem do pracy domowej.
Przez jakiś czas żadne z nas się nie odzywało.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Nott.
- O, nie. Patrz.- wskazała w stronę drzwi przez, które właśnie wszedł Puckey i Lily.
Usiedli przy jednym ze stolików. Chłopak pomagał jej z jakimś zadaniem. Siedział bardzo blisko niej.
Cały czas się do siebie uśmiechali.
Nie chciałem oglądać powtórki z historii Evie.
Rzygać mi się chciało na ten widok.
- Chodź stąd. Muszę koniecznie znaleźć Weasley i Ala. Nie będę się temu przyglądał.

Edytowany-10.08.2015

4 komentarze:

  1. superowy rozdział :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochana! ♥
    Ach, ależ ja tęskniłam za tym opowiadaniem! *.*
    Hah, pierwszy akapit był genialny! Skacowany Scor i Rose :33 Chciałabym, żeby się zaprzyjaźniła z Evie:o To by było ciekawe :O hihi :>
    Podoba mi się to, że pan Malfoy troszczy się jako tako o kobiety i zareagował w sprawie Lily :3 Oj, będzie się działo! *__*
    Biedna Evie :/ Naprawdę to jest chyba moja ulubiona postać! :O
    Lece czytać dalej, bo mam mało czasu :/
    Pozdrawiam! ♥
    http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto, Ty na Evie ściągasz same okropieństwa! :D
    Co prawda ten idiota to jak z życia wzięty. Wielu jest takich niestety... nie wolno zabijać to się mnożą gnidy głupie :/
    Dobrze że Malfoy tak się przejął. Niby Lily nie zna tal dobrze, ale w końcu siostra przyjaciela to się przejął.
    Ahh skacowana Rose! Ja też chcę koszulkę Scorpa :C
    Dobrze że się Weasley upiekło u McGonagall! Szkoda tylko że oboje nie pamiętają tego pocałunku :c może Evie widziała i podpowie Malfoyowi?
    A Chloe i Al.. tak romantycznie? :>>>
    W skrócie - kolejny genialny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie pamiętają, że się całowali? Łe... Jestem trochę rozczarowana... Ale no cóż! Teraz będę czekać na ich prawdziwy pocałunek ;)
    Biedna Lily... W co ona się wpakowała?
    Warto zapamiętać, że Scorp splata palce, gdy kłamie!
    Pozdrawiam!
    nowa-w-hogwarcie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń