sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 10





Czytasz?
 Nie bój się, skomentuj! :)


Scorpius

Poprzedniego dnia poszedłem późno spać, więc rano obudziłem się wykończony.
Z chęcią zapomniałbym o swoim planie zajęć i wrócił do słodkiej krainy snu. Nie chciałem ryzykować opuszczonymi lekcjami, ale istniała też inna oczywista przeszkoda dla której nie mogłem znów ukryć twarzy w poduszce. 
W dormitorium, które dzieliłem z Nathanem, Alem i paroma innymi Ślizgonami rozmaite, głośne dźwięki stanowiły nieodłączny punkt w dziennym harmonogramie.
A ja...nie miałem mocnego snu.
Zwlokłem się z łóżka. Cud sprawił, że nie przewróciłem się na bałaganie zostawionym przez moich współlokatorów i po walce o życie z przedmiotami codziennego dotarłem do łazienki, z której  wszyscy zdążyli skorzystać.
Była  średniej wielkości. Szmaragdowe kafelki na ścianach, jako pierwsze przyciągały wzrok.
Nad wielką elegancko zdobioną umywalką wisiało stare, popękane lustro.
Po lewej stronie pomieszczenia znajdowała się duża, srebrna wanna, po rozpoczęciu roku zastawiana mnóstwem płynów do kąpieli należących do uczniów Domu Węża.
Nie wiedziałem, czy nasza łazienka tak wyglądała za czasów Voldemorta, choć musiałem przyznać, że czasami się nad tym zastanawiałem.
Po porannej toalecie i szybkim przebraniu się zszedłem na dół, gdzie jak się okazało od kilku minut czekali na mnie moi koledzy- Al i Nathan.
Rzuciłem niechętne spojrzenie Zabiniemu, który niestety nie zrozumiał, o co mi chodzi. Miałem ochotę na niego nawrzeszczeć, powiedzieć, że jest idiotą. Ale przecież odpowiedziałby (oczywiście, jakby w ogóle się przyznał), że to tylko Macmillan i żebym się tak nie przejmował. Co z tego, że była wredną tapeciarą, to nie przeszkadza w obściskiwaniu się z nią po kątach, nie? Ciekawe, ile osób na to namówiła.
Moje rozmyślenia przerwał Al:
-Gdzie się podziewałeś całe wczorajsze popołudnie?
-O to samo mógłbym spytać ciebie, nie? Raczej nie na randce z Laurą Macmillan razem z szanownym Panem Jestem-debilem-Zabini?- odpowiedziałem najspokojniej, jak tylko potrafiłem.
Wtedy brunet chyba wreszcie zajarzył o co chodzi, bo na jego twarzy pojawił się rozumiejący uśmiech. Moja nadzieja prysła, gdy kuzyn otworzył usta.
-O, stary! Jak chciałeś się z nią umówić, to było po prostu dać mi do zrozumienia!
Ledwo powstrzymałem się od uderzenia ręką we własną twarz, ale stwierdziłem, że zadawanie sobie samemu bólu przez jego głupotę było bezcelowe.
-Merlinie, nigdy więcej o tym nie wspominaj- odpowiedziałem, kierując się w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego Slytherinu.
Przemierzaliśmy lochy w nadzwyczajnej ciszy i spokoju. Kiedy zaczynałem uważać, że atmosfera staje się nieprzyjemna, odezwał się Albus. Jego słowa, jednak nie sprawiły, że poczułem się normalniej. Wręcz przeciwnie...
-Co myślicie o tej koleżance Rose?
Wymieniłem z Nathanem zdziwione spojrzenia. Czy to możliwe, że podobała mu się Winters?
-Chodzi ci o Chloe?- spytałem, wciąż nie dowierzając, w to co słyszę.
Widziałem, jak tańczyli razem na imprezie w naszym domu, ale nie wyglądali jak para. I co takiego mogło go w niej pociągać? Była  nieśmiała, cicha, a jeśli chodziło o wygląd..była przeciętna. Jedynym co przychodziło mi do głowy, było to, że grała w Quiditcha.
-Tak. Jest dość fajna. - powiedział, a gdy spotkał nasze natarczywe spojrzenia, dodał- Ja tylko..to takie hipotetyczne rozważania.
Po chwili uświadomiłem sobie, że się uśmiecham.
-No jasne.
Rose

Siedziałam przy stole Gryfonów w Wielkiej Sali i starałam się spokojnie spożyć posiłek. W tym zadaniu przeszkadzała mi Pani Prefekt Naczelna, która chwaliła się swoją randką ze Ślizgonem. Otaczała ją grupka wiernych fanów, żerująca nad plotkami jak hieny nad padliną. Podejrzewam, że była świadoma, że słyszy ją także ta część Krukonów, która nie miałana to najmniejszej ochoty. Spojrzałam się na Chloe i zauważyłam jak jej spokojna, cierpliwa natura bierze nogi zapas i ucieka. Widać było, że się nie wyspała i nie miała ochoty na konfrontację z Macmillan. Po tym, jak zaczęła mówić, jakim małym wysiłkiem dla niej było go wykorzystać i zmusić by błagał ją by została jego dziewczyną, moja wytrzymałość zapomniała, że istnieje i kierowana impulsem powiedziałam:
-N i k o g o to nie obchodzi, Laura.
Usłyszałam ciche pogwizdywania i szepty. Ciemnowłosa dziewczyna zmierzyła mnie zimnym wzrokiem, a po chwili na jej twarzy wymalował się paskudny uśmiech.
-Może chcesz się dowiedzieć, kim był ten chłopak?- spytała, opierajac brodę na rękach.
-Jesteś tak głupia Macmillan, że nie rozumiesz, jak się do ciebie mówi, że mnie to nie interesuje?
Miałam nadzieje, że po tych słowach  się uciszy, ale niestety Laura nie była z tych dziewczyn, które  się poddają. Szczególnie, jeśli chodziło o potyczki słowne. Napiłam się łyka ciepłej czekolady, żeby ukoić nerwy i zamaskować zdenerwowanie zachowaniem brunetki. Wtedy ona z pewnością bawiła się najlepiej. Tylko, że nie mogła wiedzieć, że jej informacja nie była dla mnie zaskoczeniem.
-Przecież się znacie. To był Nathan Zabini.- ostatnie zdanie wypowiedziała głośniej, tak że nawet Ślizgoni zaprzestali swoich rozmów i skierowali wzrok w naszą stronę.
-Ups.- powiedziała, teatralnie zasłaniając usta pomalowane na ostry różowy odcień.
Popatrzyła się na swoją dłoń z perfekcyjnym manicurem i skierowała wzrok na moje krótkie, niezadbane paznokcie. Przeniosła wzrok na ręce Chloe i zatrzymała go na odpryśniętym lakierze.
Posłała nam jadowite spojrzenie, zabrała swoją torbę i jednym machnięciem ręki dała znać swoim koleżankom, żeby wyszły z sali razem z nią.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam wyczekujące spojrzenia.
. Czy oni wszyscy naprawdę nie mieli nic lepszego do roboty od podsłuchiwania cudzych rozmów?
-Dziękuję, dziękuję!- krzyknęłam do tłumu, schylając głowę, jakbym się kłaniała.
Jedzenie było ostatnim, czego pragnęłam. Skierowałyśmy się w stronę wielkich drzwi, prowadzących na korytarz. W połowie drogi dołączyli do nas Al, Scorpius i Nathan. Zabini powstrzymywał się od głośnego śmiechu.
Popchnęli nas w stronę wyjścia, Kiedy już znaleźliśmy się na korytarzu, przyjrzałam im się dokładniej. Mój kuzyn był  zakłopotany, natomiast Malfoy\wyglądał podobnie do mnie; nie próbował ukryć rozdrażnienia..
Niezręczną ciszę przerwał brunet, o którym szeptała już cała szkoła.
-Chyba muszę podziękować wam za rozgłos.- powiedział, puszczając nam oczko.
Scorpius zmierzył go dziwacznym spojrzeniem i uderzył go w ramię.Jego kuzyn skrzywił się, ale nie wydał żadnego jęku.
-Przemówcie mu do rozumu, bo nie ręczę za siebie- powiedział i już miał zamiar po raz kolejny uderzyć bruneta, ale tamten uskoczył i padło na Albusa.
Roześmiałam się, choć wciąż byłam zniesmaczona zachowaniem Zabiniego. Zdawałam sobie sprawę, że tak łatwo się ich nie pozbędziemy, a Nathan niczego nie wyciągnie z naszych nagan.
-To co macie teraz?- spytała uprzejmie Chloe.
-Zielarstwo- odpowiedział Potter.
Miałam wrażenie, jakby mój kuzyn  przybliżył się do dziewczyny. Tamta zarumieniła się i zaczęli o czymś rozmawiać. Nie chciałam im przeszkadzać, więc chcąc nie chcąc musiałam zacząć pogawędkę z dwojgiem chłopców, którzy szli przed nami. I tak zmierzaliśmy w tym samym kierunku, bo my miałyśmy opiekę nad magicznymi stworzeniami, którą wciąż prowadził Hagrid (co oznaczało, że nie mogłyśmy zrezygnować z tego przedmiotu). Zanim zdążyłam wymyślić jakiś temat, odezwał się Malfoy pozbawiając mnie tego nieprzyjemnego zaszczytu.
-Rozmawiałaś z Liliy?- spytał, upewniając się, że Potter  nic nie słyszy.
-Nie, nie miałam okazji. Naprawdę myślisz, że to coś da?
 Zeszliśmy do holu i otworzyliśmy drzwi prowadzące na błonia. Nasze ciała spowił chłodnawy wietrzyk. Można było dosłyszeć ciche pośpiewywanie ptaków, głośne okrzyki uczniów łapiących uciekające chwile.
-W końcu to twoja rodzina, I obie jesteście dziewczynami.- powiedział, a po chwili zatrzymał gdzieś wzrok. - Zaraz! Czy to nie ona?
Wskazał palcem w stronę jednego z drzew. Moim oczom ukazała się rudowłosa dziewczyna, siedząca na kolanach wysokiego, szczupłego chłopaka. Lily i Puckey. Do moich uszu dobiegł jej perlisty śmiech. Wydawała się taka szczęśliwa...
Jak mogłam psuć jej to wszystko? 
Przekonałam samą siebie, by na chwile do niej podejść. W końcu i tak powinna teraz iść pod salę, w której ma lekcję.
Kiedy mnie ujrzała, szepnęła coś do Ślizgona, a na jej twarzy pojawił się grymas.
-Lily, możemy porozmawiać chwilkę? Proszę cię.
-Po co? Ostatnio byłaś dla nas nie miła.
Westchnęłam, zamknęłam oczy i przemogłam się, by spróbować jeszcze raz.
-Martwię się o ciebie. Mamy słaby kontakt. Co się z tobą dzieję?
Wstałaz ziemi, otrzepując szatę i  zanim się obejrzałam znalazła się przy mnie. Zauważyłam, że urosła i zaczęła się malować bardziej wyraziście. Na jej powiekach widoczne były grube kreski, a na twarzy bardzo jasny puder. Wyglądałae bardzo ładnie, ale coś w jej zachowaniu mi nie pasowało. Zawsze była pewna siebie, dbała o wygląd, ale teraz te cechy stały się silniejsze.
-Rose, możesz zrozumieć, że go kocham?- odpowiedziała powoli- Ja...wiem wszystko o jego przeszłości, powiedział mi. Zmienił się. Ja też.
Patrzyłam na nią oniemiała. Czyli mimo tego że nikogo nie traktował poważnie, czuła się wyjątkowa...
Dlaczego akurat dla niej miałby się zmieniać? Spojrzałam na chłopaka  siedzącego pod drzewem.
Przyglądał nam się uważny, jakby strzegł swego skarbu. Gdy napotkał moje spojrzenie, zbliżył się w naszą stronę i objął swoja dziewczynę ramieniem.
-Ktoś chyba nas przedstawił w nieodpowiedni sposób.- powiedział swoim melodyjnym, dojrzałym głosem, wyciągając w moją stronę dłoń.- Nazywam się Toby Puckey.
Kiedy szok minął niepewnie wyciągnęłam w jego stronę rękę, którą on uściskał. Rozbolała mnie ręka; miał dużo siły, chociaż był chudy.
Miałam nadzieję, że moja kuzynka miała rację co do niego, bo w tamtym momencie zaprzestałam walki o ich rozstanie. Wszystkie szanse już zaprzepaściłam. Nie wiedziałam, co innego mogłabym zrobić.
Scorpius

Randka Zabiniego i Macmillan nie schodziła z ust uczniów.
 Każdy kąt szeptał ich tajemnice, która przestawała nią być z przemijającą kolejką rytmicznych tik tak zegara. Hogwart był w końcu szkołą z internatem, co oznaczało, że plotki rozchodziły się w nim szybciej niż w mugolskim internecie. Dziwiło mnie, że wciąż nie słyszałem nic o Śmierciożercach, którzy według Evie chcieli obalić Ministerstwo. 
Sławę Nathana przyćmiła McGonagall, która podczas obiadu ogłosiła zbliżający się mecz między Domem Węża i Puchonami. Nie spodziewałem się, że ten pojedynek będzie trudny, więc nie przejąłem się tą wieścią. Mimo wszystko przekazałem całej drużynie dni i godziny treningów.
 Zagroziłem, że jeśli nie dadzą z siebie wszystkiego, znajdę kogoś, kto ich zastąpi.  Nie miało znaczenia to, że Puchani byli średniozaawansowaną drużyną; musieliśmy pokazać klasę, by inne się nas bały.
Opowiadałem Alowi o nowej taktyce, gdy dyrektorka dotknęła mojego ramienia i poprosiła o krótką rozmowę. Wyszliśmy na pusty korytarz. Upewniwszy się, że nie ma żadnych świadków, powiedziała:
-Nie wiem czy wie Pan, Panie Malfoy cokolwiek o tym, że byli Śmierciożercy zaczynają  coś knuć.
 Evie miała rację. Westchąłem, ale moje mięśnie pozostały napięte.
 Miałem nadzieję, że uda mi się dowiedzieć czegoś więcej.
-Coś doszło do moich uszu, pani dyrektor- odpowiedziałem, starając się zamaskować zniecierpliwienie.
- Dzieci, których rodzice pracują w Ministerstwie  porozpowiadały to, co mogły...Ja chciałam cię tylko prosić, żebyś uważał, Scorpiusie.. przez wzgląd na przeszłość pańskiej rodziny. Kiedy sprawa stanie się poważna dowiesz się więcej z gazet. O niczym innym nie będą pisać... 

Nieświadomie prychnąłem. W gazetach znajdowałem tylko plotki, fakty piętnaście razy pozmieniane  na korzyść właściciela pisma lub dziennikarza. Lata mijały, nic się nie zmieniało. ,,Kiedy sprawa stanie się poważna''. A jaka była teraz? Mniej ważna od najnowszych nowinek ze świata mody?
Cieszyłem się, że udało mi się nie powiedzieć tego na głos.
-Jeśli chciałbyś się dowiedzieć więcej już teraz..z rzetelnego źródła, możesz przyjść wieczorem do mojego gabinetu, ale Scorpiusie prawda nie zawsze jest  tym, co pragniemy usłyszeć. Zastanów się, czy chcesz się tym zajmować. To zadanie aurorów.
Zrozumiałem, że ojciec Albusa był jednym z nich...Może udałoby mu się czegoś dowiedzieć?
Mcgonagall nie mogła wiedzieć wszystkich szczegółów. 
Podziękowałem kobiecie i wróciłem do Wielkiej Sali odnaleźć Ala.
Czekała nas poważna rozmowa.

Edytowany-12.08.2015 r.


10 komentarzy:

  1. Ciekawy...
    Lubię gdy w książkach jest dużo dialogów :)
    czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący. Czekam na decyzję Scorpiusa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeej :3 wróciłam!
    Podoba mi się speawa z Lily i Tobym. Czyżby nasz szanowny Pukij będzie chciał poderwać Rose? :)
    Ach, Śmierciożercy... Ich zawsze nie brakuje xD
    Pamiętaj, że ,,Ślizgoni'' pisze się z dużej litery!
    No, to tyle :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za poprawkę :). I cieszę się, że ci się podoba :*

      Usuń
  4. :OOOOO
    *___________*
    O kurde! ;o
    Rozdział WYBITNY! <3 Podoba mi się to wszystko coraz bardziej ^^
    Hmm, czyżby Toby i Rose coś ten teges? :3 Och, było by na pewno ciekawie :D Malfoy musiałby się trochę pomęczyć :D Jeszcze bardziej :3
    Lily i Rose- bardzo lubię te część rodziny Weasley'ów i Potterów :>
    Evie jak zwykle jest rewelacyja, nawet jeśli nie występuje za często :D
    Ten rozdział czytało mi się bardzo lekko, więc jest rewelacyjnie :3 Nie da się nie zauważyć, że opisy są twoją mocną stroną :33
    Krótko ale myślę, że powiedziałam co powinnam :3
    Czekam na nn i życzę WENY ;*
    Pozdrawiam ♥
    http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
    (nowy rozdział :>)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeej, dzięki za te miłe słowa :)
      Cieszę się, że mogę pisać dla kogoś kogo tak ciekawi moja opowieść :D

      Usuń
  5. I love it <3333 ♥ ♥
    Super rozdział <333
    Po prostu boooski ;***
    Masz niesamowity talent dziewczyno!!
    Z niecierpliwością czekam na następny i życzę duuużo weny, no i oczywiście mam nadzieję, że dodasz już niedługo ;))

    Obserwacja=obserwacja?
    Napisz do mnie na blogu
    http://wish-youu-were-here.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, robi się groźnie! Scorpa mogą chcieć przekabacić na swoją stronę, w końcu jego rodzina popierała Voldemorta. Ciekawe co teraz będzie z Draco, przecież on ma mroczny znak..
    "Spojrzała się" to się jest tu zupełnie niepotrzebne i tylko udziwnia wyraz :>> wywalka! :D
    Co do Puckeya to nie jestem taka pewna, czy zmienił się dla Lily, czy to nie kolejna jego gierka...
    Ahhh, Al chyba czuje miętę to Chloe! I dobrze, nareszcie :3
    Tylko Evie mi tu brak! Cała ich grupka zaczyna się do siebie zbliżać ♥ bardzo dobrze!
    Uwielbiam to opowiadanie! Rzadko aż tak podoba mi się jakiś fanfik! Masz świetny styl, chociaż zdarzają się błędy, ale genialnie nadrabiasz całą akcją! Widać, że pisze to ktoś z wielką wyobraźnią ;>
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Woah! I'm really digging the template/theme of this website.
    It's simple, yet effective. A lot of times it's very hard to
    get that "perfect balance" between superb usability and visual appeal.
    I must say that you've done a very good job with this.
    Additionally, the blog loads super fast for me on Firefox.
    Outstanding Blog!

    Feel free to visit my web-site; this domain

    OdpowiedzUsuń