niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 14

Rose

Po tym co zrobiłam nie oczekiwałam, że moje kontakty z Chloe będą ciepłe.
Spodziewałam się, że na mnie nakrzyczy, a potem będzie mnie unikać.
W jednym się myliłam.
Dziewczyna patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. W jej jasnych tęczówkach widziałam ogromny zawód.
Przeczytałam kawałek prywatnych notatek przyjaciółki- zupełnie jakbym jej nie ufała lub chciała dowiedzieć się jakiś pikantnych szczegółów, o których nie miałam zielonego pojęcia.
Czy musiałam być zawsze taka ciekawa rzeczy, które mnie nie dotyczyły?
Czemu?
Nie powiedziała nic oprócz tego jednego zdania, które tkwiło w mojej pamięci przez całą noc, nie pozwalając mi zasnąć:
Rose, nie spodziewałam się tego po tobie.
Tak jak przewidywałam Chloe zaczęła mnie ignorować i spędzać cały swój czas z Alem.
Na zajęciach, których nie miałyśmy ze Ślizgonami siadała z Krukonkami. W innej sytuacji nie zamieniłaby z nimi ani jednego słowa. Dziękowałam w duchu Merlinowi, że trzymała się z dala od Macmillan. Przyjaźń z Laurą nie byłaby dobrym pomysłem na zemstę.
Poza tym Winters nie była mściwym typem dziewczyny. Było mi wstyd, że sprawy przybrały taki obrót. Chciałam z nią porozmawiać, ale za każdym razem albo ona udawała, że mnie nie widzi albo mi brakowało odwagi. Czułam gulę w gardle, miałam mętlik w głowie, atysiące wizji tego,co mogłaby mi powiedzieć stało się strażą dla mojego uwięzionego umysłu. Łatwo dałam im się złapa. Chloe,
 z którą znałam się od 6 lat i nigdy sie nie kłóciłam...została ofiarą, bo wbiłam jej nóż w plecy, zanim zdążyła się odwrocić.

Chodziłam wszędzie sama, jedynym moim towarzyszem było przyspieszone bicie serca, gdy skręcałam w zatłoczony korytarz. Bałam się, ze wpadnę na Winters i nie będę potrafiła spojrzeć jej w oczy. Tak jak ona. Nadeszla lekcja eliksirów i obok mnie usiadła Evie. Spytala się co się dzieję, jej oczy były wypełnione płynnym ciepłem. Było w nich coś, co dzialalo jak plaster miodu dla duszy. Wygladała na zimną, odległa postać, która grała drugie skrzypce, ale  pózniej okazywała się tą ciepłą melodią bez, której piosenka staję się męcząca. Opowiedziałam Nott, co było powodem tego, że nie siedzę z Winters, a ona po prostu skinęła głową na znak, że rozumie. Nie zadawała zbędnych pytań i to w niej lubiłam. Mogła sobie myśleć co chciała, ale nigdy nie mówiła czegoś, co mogłoby dobić drugą osobę. Dla mnie to była pozytywna cecha, ale wiedziałam że to zależy od perspektywy, z jakiej się patrzy.
Kiedy zajęcia się skończyły Nott mimo moich protestów, zaciągnęła mnie na boisko Quiditcha.
Scorpius i Nathan rozgrywali między sobą mecz. Kiedy blondyn nas zobaczył podleciał do Zabioniego, szepnął mu coś i po chwili stali obok nas na ziemi.
Długie blond włosy Malfoya prawie zasłaniały jego jasne, niebieskie oczy.
Zdałam sobie sprawę, że za długo się na niego patrzę, więc przeniosłam wzrok na jego kumpla. Uśmiechał się łobuzersko, zresztą jak zwykle. W jego brązowych oczach błyskało tysiące tajemniczych iskierek i wolałam nie wiedzieć, czym były spowodowane.
Skierowaliśmy się w stronę ławek i już miałam zamiar im uciec, gdy Evie pociągnęła mnie za rękaw kurtki i zmusiła do zajęcia miejsca obok niej.
-Przekonajcie drogą Rose, że jedna kłótnia z Chloe Winters to nie tragedia, Wszystko będzie dobrze, prawda?- powiedziała brunetka w stronę chłopców.
Nathan wyciągnął swoją umięśnioną rękę i objął mnie, szczerząc zęby.  Z drugiej strony usłyszałam szept Scorpiusa. Szeptal mi do ucha. Mogłam poczuć jego ciepły oddech na swojej skórze...
-Rosie, uśmiechnij się.
Moja twarz wykrzywiła się w grymasie, ale zanim zdążyłam mu coś odpowiedzieć, dodał:
-Co mogę zrobić żebyś nie była dłużej taka dobita?
-Zamknąć się.- zaproponowałam, co sprawiło, że Zabini wybuchnął głośnym śmiechem i wyswobodził ze swojego uścisku.
-Urocza, jak zwykle. Taką ciebie lubię, skarbie.
Puścił mi oczko. Miałam tego dość.
-Bezczelny jak zawsze.- odparowałam, siląc się na obojętny ton.
Na twarzy Evie powoli zaczął pojawiać się uśmiech.
-Czy oni wszyscy zmówili się przeciwko mnie?- pomyślałam.
Wtedy Scorpius rzucił się na mnie, zwalając mnie z ławki i tuląc do siebie.
Wszyscy się śmieli. Tylko ja nie miałam na to ochoty,. Leżałam na ziemi, cxułam na sobie ciężar Malfoya, którego perfumy mroczyły moje zmysły. Wzięłam głęboki wdech, co sprawiło tylko, że było jeszcze gorzej.
-Masz łaskotki?- zapytał, unosząc do góry jedną brew i już wyciągał ręce by przystąpić do tej tortury, gdy udało mi się od niego uwolnić.
-Oj, nie bój się mnie. Nie gryzę.- droczył się ze mną, a ja z każdym krokiem oddalałam się od niego.
W końcu puściłam się biegiem. Chciałam wyjść z boiska, ale przez przypadek wbiegłam do szatni.
Za mną wszedł Scorpius z krzywym uśmieszkiem na tej jego trochę krzywej twarzy...
Z każdym krokiem w tył zbliżałam się do łazienki, przeznaczonej dla zawodników.
Otworzyłam szybko drzwi do pomieszczenia i gdy blondyn wszedł za mną, oblałam go wodą z prysznica.
Chłopak prychnął, kręcąc głową w nieudolnej próbie wysuszenia włosów. Niczym pies.
I wtedy się na mnie odegrał. Złapał mnie za rękę i sprawił, że woda prysła na mnie, mocząc całe ubranie.
-Jeśli się przez ciebie przeziębię...- wycedziłam.- Odrabiasz mi wszystkie prace domowe i robisz staranne notatki.
-To ty zaczęłaś, skarbie.
-Przestań mnie tak nazywać!
Ale patrząc na to, jak oboje wyglądaliśmy, cali przemoczeni, kłócący się niczym małe dzieci, z mojego gardła pierwszy raz tego dnia wypłynął perlisty śmiech.
Wydawało mi sie, ze powietrze się przerzedziło i zniknęło z niego, coś ciężkiego zamykającego nas w klatce. Znów mogłam oddychać.
Chłopak objął mnie ramieniem i tym razem nie wymknelam się.
Gdzieś w moich myślach tkwiło wspomnienie, tego co przeczytałam w pamiętniku Chloe.
Dziwny zbieg okoliczności, że i ja i ona spędziłyśmy w tym miejscu chwilę sam na sam ze Ślizgonem.
Tylko, ze ona była zakochana w Alu, a ja do Scorpiusa nic nie czułam, prawda?
 W ogóle czemu o tym pomyślałam, do cholery?
Chłopak dotknął kącika moich ust i poczułam jak dreszcze maszerują, wzdłuż moich pleców. Może warta strzegąca moich myśli, opuściła mnie? Wolałam to wytłumaczenie niż fakt, że Mógł to być wpływ Scorpiusa
- Uśmiech Rosie, uśmiech. Bo nie dam ci spokoju. Mówię Ci, zrób to.
W porządku. Odzyskałam swój spokój.
Kiedy Evie i Nathan nas zobaczyli spojrzeli się po sobie, a potem naraz zaczęli się z nas śmiać.
Z pewnością tego dnia mieli świetny humor. Prawie pospadali z ławek, kiedy Scorpius opowiedział im całą historię.
Wróciliśmy do Hogwartu i już miałam iść do swojego dormitorium, kiedy zatrzymała mnie Evie.
-Daj spokój. Chodź z nami. Osusz się za pomocą zaklęcia.
Uległam. Czy to był początek upadku? Nie chciałam znać odpowiedzi na to pytanie. Ta trójka ma na mnie dobry czy zły wpływ? Zaczynałam ich lubić. I najgorsze było to, że nie potrafiłabym temu zaprzeczyć.
Tym razem wieczór spędziliśmy w dormitorium chłopców, popijając kremowe piwo i opowiadając sobie żarty i śmiejąc się z naszych porażek i wad.
Zastanawiałam się, czy te nasze wieczorki mogłyby kiedyś stać się tradycją, ale po chwili pomyślałam, że nasza znajomość zapewne nie będzie trwała przez długi czas. Wiedziałam o tym, nie byłam naiwna.
Któregoś dnia wiatr rozwieje liście na szkolnym dziedzińcu, a nasza iluzja nowego życia pryśnie wraz z nimi jak przejrzysta bańka mydlana. 
W tamtym momencie starałam cieszyć się chwilą.
Kiedy miałam już wychodzić, zmęczona, ale radosna,do dormitorium wszedł mój kuzyn.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Od kiedy ty przyjaźnisz się z tymi dziwolągami?-zapytał, a ja po chwili zdałam sobie sprawę, że były to pierwsze słowa jakie wypowiedział w moją stronę odkąd dowiedział sie, ze zataiłam przed nim związek jego siostry.
-Od kiedy ty ze mną rozmawiasz?
-Chloe za tobą tęskni, Rose. Tobie tez brakuje dziewczyny swojego kuzyna.
Cisza zawisła nad nami jak po przedstawieniu w teatrze. Kilka sekund. Tyle potrzebowałam, by dowiedzieć się, czy czeka nas aplauz. Może opuścimy scenę i udamy się w rożne strony?
-Nie myślałeś czasem o zaprzestaniu tego gniewania się na nas?- głos Scorpiusa rozbrzmiał w pokoju jak niezapowiedziany punkt programu.
Albus westchnął i usiadł na podłodze niedaleko Evie, opierając głowę o jedno z łóżek.
-Przepraszam. Wiem, że to nie wasza wina, że moja siostra spotyka się z tym pacanem. Na razie jest szczęśliwa...
Potter zamilkł i wyrwał z dłoni blondyna butelkę słabego alkoholu. Wziął dużego łyka. 
-Czyli sztama, stary?
-Sztama. Ale o Quiditchu sobie jeszcze pogadamy, gdy nie będzie mi się chciało tak spać.

Gdy wstałam następnego dnia, pierwszą myślą, która pojawiła się w mojej głowie było pogodzenie się z Winters. Otworzyłam oczy niewyspana i zauważyłam, że właśnie weszła do łazienki.
Nie chciałam czekać.
Musiałam jak najszybciej przeprosić tę drobną istotkę.
Podeszłam do drzwi i powiedziałam: 
-Chloe, nawet nie wiesz jak mi przykro. Przepraszam.
- Co ty pieprzysz?- odpowiedział mi głos dochodzący z toalety.
Drzwi otworzyły się, a przede mną stanęła Laura Macmillan, zapinająca białą koszulę.
Przefarbowała włosy na jasny blond.
Powinnam była  zacząć nosić jakieś okulary, skoro pomylilam te dwie osoby.
Może zaczynałam już mieć jakieś przewidzenia z braku snu?

Ktoś tu się pokłócił z psiapsiułeczką.- powiedziała, pogwizdując pod nosem.
Zauważyłam, że nie zapięła guzików do końca i pokazała duży dekolt.
-Ja przynajmniej miałam z kim.- podsumowałam.- No bo chyba nie nazwiesz przyjaciółkami tych twoich klonów, co Laura?
Dziewczyna pokręciła głową, chichocząc.
-Ale ty jesteś nieznośnie zazdrosna, Rosie. A mogłybyśmy być dobrymi koleżankami.
Tym razem to ja zaśmiałam się, ale ona ubiegła moją odpowiedz:
-Nic nie rozumiesz, Weasley. Życie to gra, której nie da się wygrać. Można się tylko dobrze bawić. Czerpać satysfakcję ze zwycięstw i przewagi.
Przybliżyła się do mnie i mimo że była ode mnie niższa, na szpilkach praktycznie mnie przerastała.
Wyszeptała niemal teatralnym szeptem:
-Scorpius Malfoy zdaje się już mieć nad tobą przewagę, hmm?
Trąciła mnie ramieniem i po chwili opuściła pomieszczenie, trzaskając drzwiami.
Mogłam jeszcze usłyszeć stukot jej wysokich butów o stare schody prowadzące do Pokoju Wspólnego Ravenclawu.
Scorpius
Wszystko zaczynało wracać na właściwe tory. Po dziwnych zdarzeniach, które miały miejsce 
 w pierwszym tygodniu nauki minusy zaczynały zmieniać się w plusy.
Podczas śniadania rozmawiałem z Alem i ustaliliśmy, że może wrócić do drużyny.
Zauważyłem, że Evie przestała gniewać się na Nathana. Stał sie partnerem do żartów Ślizgonki
Kiedy zmierzaliśmy na lekcję podeszła do nas Rosie i spytała się, czy nie widzieliśmy Winters.
Miałem wrażenie, że unika mojego spojrzenia.
No właśnie WRAŻENIE, czyli wytwór mojej wyobraźni.
Czemu miałaby mnie ignorować?
Postanowiłem to sprawdzić.
Podszedłem do niej i poprawiłem jej kołnierzyk od koszuli.
-Powodzenia.- powiedziałem.
- Przyda się.- odpowiedziała oschłym tonem i odeszła od nas, by kontynuować poszukiwania blondynki. Miałem zamiar powiedzieć jej, że i tak zaraz zobaczą się na zajęciach, ale tłumaczenie czegoś pewnej swoich racji Krukonce było jednym z tych niewykonalnych zadań. Cóż, na tym etapie musiałem przyznać, że miałem do takich słabość.
Mimo, że niektóre jej cechy potrafiłem odczytać, Rose Weasley była dla mnie jedną, wielką tajemnicą.

Edytowany-30.12.15

8 komentarzy:

  1. Jest bardzo ciekawie i sympatycznie. Podoba mi się ten rozdział <3 Jakoś tak... ma klimat :) No, piszesz coraz lepiej, staraj się ciągle uważać na przecinki, ach, ta zmora nieczysta ;_; xD
    Pozdrawiam i życzę dużo weny, czasu i cierpliwości...

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się ten rozdział. :) Piszesz w ciekawy sposób przez co czytało mi się szybko i przyjemnie. :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny :) dobrze mi się go czytało :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Stowarzyszenie blogerów piszących nt. Rose i Scorpiusa właśnie zostało otwarte. Wejdź, zobacz, dołącz i dowiedz się jak wiele zalet może to przynieść ;)

    Pozdrowienia, Charming ze scorose-stories.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :**
    Piosenka przecudowna i ten przystojniak na szablonie grrr...
    Wracając do opowiadania. Masz świetny styl pisania, fajnie nam się czytało.
    A rozdział wyszedł idealny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział już czekam na kolejny <3
    Ponieważ twoje opowiadanie jest zachwycające to jeśli będziesz miała czas to wpadnij do mnie i przeczytaj co ja wymyśliłam, ponieważ bardzo zależy mi na twojej opinii...
    Prosiłabym również abyś informowała mnie o nowych rozdziałach na moim blogu <3
    http://givemelovemw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany no genialny! Nareszcie się z Alem pogodzili! A Chloe może da się przekupić hmm? Trochę wtopa z tą Laurą w łazience, ale głupie toto tego nie skumasz :c ale przez nią Rose podejrzewa Malfoya! A Laura robi to po to żeby pogrążyć Rosie...
    Słodka była ta scenka w szatni! ♥ albo mi się wydaje, albo coś tu rośnie między Evie a Zabinim ;>>>

    OdpowiedzUsuń